We Wrocławiu doszło do aktu przemocy, który jest pokłosiem incydentu podczas wykładu Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim, a dopuścili się go narodowcy z NOP i kibole Śląska.
Dostali placet od polityków prawicy, także PiS, oraz publicystów typu Ziemkiewicz (publicysta "Do Rzeczy" dla Fronda.pl - 24.06.2013: - Przyznać natomiast trzeba, że Bauman jest postacią – delikatnie mówiąc – taką, której należy wypominać jej przeszłość), którzy tego rodzaju zdarzenia usprawiedliwiają i ignorują.
Socjolog i kurator Muzeum Współczesnego Wrocław, Bartłomiej Lis, został zaatakowany w nocy z soboty na niedzielę przez bandytów, gdy z przyjaciółmi stał na przystanku. Próbował uciekać, lecz ma twardnienie rozsiane i nie jest na tyle sprawny, aby skutecznie się salwować. Bandyci tłukli go pięściami po twarzy, przy tym używając słowa "pedał". Po pobiciu odeszli skandowali "Hej, Śląsk".
Socjolog wyszedł ze szpitala, ma opuchniętą twarz, lecz nie chce się chować, nie chce się bać. Wszak kibolom, endekom, narodowcom, właśnie o to chodzi, aby wzbudzać bojaźń, aby inni się ich bali. Nie wychylali się. To jest pierwsze pokłosie incydentów zainicjowanych przez narodowców, którzy dostali przyzwolenie, a tak naprawdę sygnał, że mogą dokonywać burd w imię "wolności manifestowania" i wyrażania "zdecydowanej postawy".
Taka "debata" publiczna zaczyna krwawić, jest obijana po twarzy.
Źródło: Kolaps
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz