czwartek, 28 marca 2013

Kaczyński jak zmokły kapiszon



Wielkimi krokami zbliża się 3. rocznica katastrofy smoleńskiej. Nie wiadomo, jak wyjdzie. Organizacyjnie wiadomo, że będzie to sukces. Pytaniem jest, czy dopisze publika. Bo 50 tys., czy 100 tys. to mało. Tyle to pomieści byle plac.

Potrzebna jest mobilizacja, a do niej świeża retoryka. Przejadło się gawiedzi: wina Tuska i niedosiężnego dla polskiej polityki, Putina.

Przecież Tusk sam nie majstrował przy śrubkach i nitach tupolewa, ani nie naciskał guzika, by spowodować wybuchy na pokładzie samolotu. Nikt też nie widział go pod Smoleńskiem ze stingerem na ramieniu. Musiał mieć pomagierów.

Jarosław Kaczyński zaczął rozszerzać listę winnych katastrofy smoleńskiej w ramach nowej strategii smoleńskiej. Wszak to jedyny sukces prezesa PiS w polityce wewnętrznej. Smoleńsk. Prezes jest postrzegany, jako najgorszy polityk, PiS wlecze się za PO, jak kadzidło inaczej. Nie wypaliły Alternatywy i kandydat na parapremiera rządu technicznego. Wszystko prezesowi spala się na panewce.

Tylko ten Smoleńsk wychodzi, bo coraz więcej rodaków sekowanych teoriami spiskowymi zaczyna wątpić w ekspertów. Ekspert ma wiedzę, a taki Macierewicz ambicje polityka popkulturowego. W tym czasie też zorganizowano bojówki w ramach Klubów Gazety Polskiej, Klubu Ronina i Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego. Ta gwardia, jak żelazna pięść kiedyś wszak musi uderzyć.

Potrzebna jest nowa strategia smoleńska, która przekonałaby, że Republika Smoleńska to nie fiu-bździu prezesa. Poznajemy właśnie zręby tej "myśli politycznej" i jej praktycznego zastosowania.

Przetarcie było przed posiedzeniem komisji zagranicznej, gdy opiniowano kandydaturę Tomasza Arabskiego na ambasadora RP w Madrycie. Wyszło, jak wyszło. Następnym delikwentem do obróbki w ogniu smoleńskim okazuje się Radosław Sikorski.

Wyraźnie prezes to powiedział w wywiadzie dla Niezalezna.pl. Powiedział i pogroził, bo jak odczytywać zdania: "Trzeba zadać pytanie o to, czyim on (Sikorski) w gruncie rzeczy jest ministrem (...). Sądzę, że przyjdzie taki czas, kiedy będziemy mu to pytanie bardzo konkretnie stawiać".

Nie dziwię się Sikorskiemu, że przebiera nogami. Minister uważa się za szefa resortu dyplomacji polskiego rządu. Kaczyński jednak uważa, że jest inaczej. Jakiego rządu i państwa jest ministrem Sikorski?

To pytanie mogłoby być obstawiane u bookmacherów. Prezes PiS Polskę postrzega jako kondominium niemiecko-rosyjskie. Na dwoje babka wróżyła, Sikorski może być nawet Niemcem (ministrem niemieckim), pochodzi z Bydgoszczy, gdzie aktywna była V kolumna. Może być Rosjaninem, wszak był korespondentem wojennym w Afganistanie i tam Rosjanie mogli go przerobić. Tam także miejscowi partyzanci dostali do strącania sowieckich samolotów właśnie te stingery.

Może tym tropem biegnie myśl Kaczyńskiego, jak na Sherlocka Holmesa przystało, więcej po śladach dostrzega, niż my, szaraczkowie.

Sikorski też czuje się nieswojo, bo nie wie, czy prezes trafił, czy tak sobie ku uciesze pospólstwa insynuuje. Minister dyplomacji via media przedstawił Kaczyńskiemu propozycję: - Prosiłbym pana prezesa Kaczyńskiego, żeby zaprzestał tchórzliwych insynuacji, tylko jak mężczyzna powiedział: "tak-tak, nie-nie", a ja wtedy obiecuję, że dam mu szansę udowodnienia swoich zniesławień w sądzie.

Wiele w tej kwestii, jak i ramach strategii smoleńskiej, będzie podane 10. kwietnia. Zapowiada się huczny festyn żałobny z wieloma atrakcjami, o których my, szaraczkowie nie mamy pojęcia.

Mam nadzieję, że znowu nie spali prezes na panewce, jak zmokły kapiszon.

poniedziałek, 25 marca 2013

Kler powinien opuścić Jasną Górę, zawłaszczają polskie pamiątki i uwłaczają rozumowi



Abp Wacław Depo to typowy przedstawiciel kleru, który reprezentuje zapaść Kościoła. Ta instytucją za pomocą takich hierarchów zapadła się do piekła intelektualnego i duchowego. Dla Depo nie ma ratunku, w piekle na zawsze zostanie. Jest jakaś nadzieja, że można uratować wiernych, gdy papież Franciszek będzie uprzątał tę stajnie Augiasza z kłamstw, pazerności, itd. z 7. grzechów głównych.

Podczas 33. pielgrzymki obrońców życia Depo chrzanił na Jasnej Górze: - Nasiliła się walka różnych środowisk z małżeństwem, rodziną, z pozytywnymi wartościami moralnymi i Kościołem katolickim. To, co kilka lat temu było niewyobrażalne, dzisiaj próbują realizować skrajnie lewicowe ośrodki i liberalne siły.

Świat się zmienia, a takie postaci jak Depo nie. Łazi w śmiesznych średniowiecznych strojach, które są bardzo drogie, wyrażają wyższość bufona nad skromnymi ubiorami współczesnych wiernych. Kościół zatrzymał się wieki temu jeszcze przed Kopernikiem. Nie przyjmują zakute łby kapłanów do wiadomości osiągnięć nauki, bo skamielinie jak Depo w zakutym łbie się nie mieści.

Prostym ludziom należy współczuć, gdy są mamieni i manipulowani przez takich cwaniaków, jak abp Depo, który z życia publicznego powinien być wygnany w niesławie i na zawsze zamknięty w watykańskich katakumbach, niech tam żyje w brudzie moralnym i nieuczciwości duchowej, jakie tutaj w kraju wytwarza.

A swoją drogą kler powinien oddać Jasną Górą, bo to jest pamiątka historyczna Polaków i na terenie naszego kraju. Panoszą się tam, nie wytwarzając żadnych dóbr, jedynie serwując nędzę swego umysłu i pogardę dla człowieka.


Z blogu: Elf Walm

Palikot popiera hipokryzję prawa




Co popiera Janusz Palikot, zdaje się nie wiedzieć on sam. Zmęczony bywaniem w mediach, nie panuje nad słowami, wymykają mu się w toku peror, polityk popadł w chorobę zawodową: logoreę, słowotok.

I tak się stało w programie Moniki Olejnik "Kropka nad i", w którym zauważył, że inicjacja seksualna 13-latków jest jednym z przykładów hipokryzji polskiego prawa. Palikot powiązał seks z prawem. Dorzucił jeszcze etykę, moralność (hipokryzja).

Miał do tego prawo, nie takie wiązania przeprowadzali politycy. Przynajmniej publicyści mają o czym pisać. I piszą. Oraz odzywają się politycy, bo to łatwe do słania gromów na Palikota.

Chyba, że Palikot popiera hipokryzję prawa, to wówczas sprawa się komplikuje, ale nie trzeba tokować u Olejnik o seksie 13-latków. Powiedzieć wprost: jestem za hipokryzją prawa, a przeciw pedofilii.

Żaden polityk w kraju tego nie mówi, że się podoba mu hipokryzja prawa, nawet tak odmienne osoby, jak Tomasz Terlikowski i Joanna Senyszyn, które zakrzyknęły w jednym chórze: to pedofilia, co proponuje Palikot.

A Palikot wszak tego nie powiedział, tylko stwierdził o hipokryzji prawa w kwestii inicjacji seksualnej 13-latków. Z tego jego akolita Andrzej Rozenek wyciągnął wniosek, że hipokryzja prawa nadaje się do zastosowania wobec tak odmiennych postaci, jak Terlikowski i Senyszyn i postawił ich plus kilka innych osób, przed hipokryzją prawa.

Terlikowski i Senyszyn mogli te hipokryzję prawa powiązać z hipokryzją ordynacji wyborczej dla 16-latków, którą wszak nie można nazwać pedofilią wyborczą (aż takich kreatywnych umysłów narracji nie posiadają), ale można zaliczyć do poszerzenia pola walki. W Polsce ten termin politologiczny jeszcze nie jest zbyt rozpowszechniony, ale na świecie używany.

W tym aspekcie można odczytać, że Palikot szykuje sobie elektorat, który nie może być jeszcze używany, gdyż to zalatuje przestępstwem.

Tymczasem Palikot popiera hipokryzję prawa.

sobota, 23 marca 2013

Tomasz Lis bierze na klatę Hienę Roku




Tomasz Lis bierze na klatę nominację do Hieny Roku. Jeżeli przyjrzymy się członkom szacownego jury (zarząd główny SDP), które wydało decyzję o nominacji, to nie dziwię stanowisku naczelnego "Newsweeka", iż przyjmuje "to ze spokojem, a nawet niejakim rozczuleniem".

Jednak muszę zadać to pytanie: jak środowisko dziennikarskie dopuściło do tego, że we władzach są Krzysztof Skowroński, Agnieszka Romaszewska-Guzy i Piotr Legutko, którzy wszyscy razem wzięci i pomnożeni przez dwa, nie dorównują talentowi i wkładowi z żurnalistykę Lisa.

Ano, to jest Polska właśnie. Lisa spotkało to wyróżnienia za okładkę "Newsweeka" (z 25 lutego), na której gość w sutannie trzyma w jednej ręce różaniec, a głowa dziecka jest usytuowana na wysokości jego krocza.

Była to ilustracja do tekstu o pedofilii w polskim Kościele. Raczej nikt nie wątpi, że duchowni dopuszczają się tego przestępstwa wobec nieletnich wiernych. A jeżeli się dopuszczają, to niszczą młode osobowości na zawsze, bo guzik prawda, że kogoś można metodami psychoanalitycznymi wyleczyć z traumy, która jest konsekwencją takiej "zbrodni" na konstytucji psychicznej dziecka.

Mam drugie pytanie: jak zilustrować na okładce pedofilię duchownych? I tak ta okładka była w miarę subtelna, metaforyczna i informująca o kondycji dzisiejszego polskiego Kościoła w sposób alegoryczny.

Ba, Kościół nie jest w stanie załatwić tego problemu sam. Jak w USA i Irlandii będzie musiało pomóc mu państwo. Nie wątpię, że prędzej, czy później tak się stanie. Acz powstają nadzieje (może nie bezpodstawne), że wkład wniesie papież Franciszek, który już wprowadził stan lęku w szeregach kleru.

Póki co, to dziennikarze muszą krzyczeć o tym problemie i innych nadużyciach. Krzyczeć! Bo to jest zbrodnia. Zresztą Kościół w Polsce jest poza kontrolą i wiele "grzechów" dopiero teraz przy Franciszku będzie wychodziło na wierzch. Kościół już dawno nie "produkuje" wartości moralnych, które miałyby zastosowanie w "zmieniającej się postaci świata" (a jest to zalecenie ze Starego Testamentu).

Od obnażenia mechanizmów grzechów, manufaktury anachronicznych wartości, które nijak się mają we współczesności, są dziennikarze. Mają krzyczeć, a okładka "Newsweeka" nawet nie zbliżyła się do alegorii Muncha, jest zbyt subtelna.

Lis jest zbyt dobrym dziennikarzem, aby nie przyjąć na klatę tego kiepsko wymierzonego zagrania, wystarczy, że piłka po przyjęciu spadnie mu na nogę i takiego strzeli gola, że dziennikarz Skowroński będzie mógł tylko rzec: - Nic się nie stało!

piątek, 22 marca 2013

Czad smoleński w Sejmie




Na razie mamy zimną wojnę domową, ale może ona przerodzić się w gorącą przy byle okazji - jakiejś uroczystości patriotycznej. Żadna ze stron może emocje i w konsekwencji wydarzenia nie opanować.

Tę wojnę można nazwać smoleńską, bo w tle jej jest katastrofa tupolewa. Obawiam się o 10. kwietnia, kiedy to hordy "patriotyczno"-pisowskie wyjdą na ulice. Polska się podzieliła, widać to w mediach. A intensywność jeszcze się nasili, gdy uruchomiona zostanie TV Republika, bądź TV Trwam dostanie koncesje na cyfrowy multipleks.

Oto jedno z najświeższych preludiów. Na komisji sejmowej Radosław Sikorski  przedstawiał kandydaturę Tomasza Arabskiego na ambasadora RP w Madrycie, gdy przed salą doszło do przepychanek protestujących przeciwko tej kandydaturze i strażą marszałkowską.

A wcześniej przed rozpoczęciem posiedzenia komisji poseł PiS Krzysztof Szczerski kwestionuje wybór Sikorskiego, nazywając kandydaturę Arabskiego "żenującą i skandaliczną".

Ktoś tę protestującą zgraję zorganizował. Kto? Nietrudno wskazać. Acz manifestujący zostali wyprowadzeni z Sejmu, to usłyszeliśmy jeden z dźwięków preludium, które zabrzmi w najbliższym czasie: 3. rocznicy Smoleńska, bądź pod  jakimkolwiek innym "patriotycznym" pretekstem. Arabski, b. szef kancelarii premiera, jest obciążony przez obóz smoleński winą katastrofy. Bo kogoś trzeba obciążyć oprócz Donalda Tuska i Putina, wszak jakiś pomocników mieli, gdy "poległ nasz prezydent".

Władza musi silniej artykułować smoleńskie ustalenia o przyczynach katastrofy. A nie zbywać milczeniem, iż społeczeństwo samo dojdzie, komu zależy na ukorzenieniu się teorii spiskowej. Możliwe, że już jest za późno. Nieobojętne to jest Polakom, bo zaczadzenie smoleńskie wygląda na trwałe uszkodzenie i nie da się tak łatwo wyplenić.


Z blogu: Hairwald

czwartek, 21 marca 2013

Blady strach padł na polski Kościół



Na polski Kościół pada blady strach, choć papież Franciszek jeszcze oficjalnie nie rozpoczął pontyfikatu. Sygnały, które docierają z Watykanu, nie pozwolą spać spokojnie hierarchom, ani oligarsze medialnemu o. Tadeuszowi Rydzykowi.

Już "Nasz Dziennik" zaczął przekuwać papieskie słowa na rydzykowe kopyto. Ks. Sztaba, który w cyrku medialnym o. Rydzyka jest miejscowym ideologiem, odpowiedział na stwierdzenia szefa dyplomacji Radosława Sikorskiego, iż "w Polsce tragedią Kościoła jest to, że dla coraz większej liczby ludzi głos Kościoła jest nieodróżnialny od głosu dyrektora Tadeusza Rydzyka".

Ideolog imperium Rydzyka ks. Sztaba zwrócił Sikorskiemu uwagę: "Gdyby pan minister wsłuchał się w przytoczone przemówienie Franciszka do dziennikarzy z całego świata, nie wypowiadałby takich nonsensów i absurdów".

Czyli Kościół nieodróżnialny od głosu Rydzyka, jest nonsensowny i absurdalny. I dalej pisze ks. Sztaba: "Media założone przez o. Rydzyka w pełni realizują służbę prawdzie, dobru i pięknu".

Ks. Sztaba zalecił Sikorskiemu, żeby "nadrobił lekcję z metafizyki dotyczącą transcendentaliów: prawdy, dobra i piękna". To zdaje się nowa wykładnia mediów Rydzyka. Wszak maybach (bądź jakiś inny lexus) zalicza się do jednego z tych elementów triady. Nie wiem, do którego. Czy do prawdy, dobra, a może do piękna. Pewnie to ostatnie. Pominął Sztaba najważniejszy przekaz nowego papieża: ubogość materialna kleru. Na to położony jest na razie nacisk.

No, dobrze, a do jakiego elementu triady zaliczyć ostatnio ujawnione wyskoki pijackie abp Sławoja Głódzia, który jest rzecznikiem imperium medialnego Rydzyka z ramienia Episkopatu? Ha.

Chyba ta prawda abp Głódzia kwalifikuje się na leczenie w ośrodkach AA. Prawda dotycząca flaszek, które opróżnia hierarcha. Ponoć w Trójmieście nazywany ksywą Flaszka. Czy Franciszek pośle na leczenie pasterza z Gdańska, czy od razu na detoks?

A co z abp Głódzia przywarami charakterologicznymi, które ujawniły się w trakcie libacji? Nijak one się mają do nowego porządku moralnego, który został zapowiedziany przez papieża Franciszka.

Takich przypadków, jak z Głódziem będziemy poznawać coraz więcej. Prosty kler stanie się bardziej odważny, a hierarchowie nie będą mogli wywierać presji poprzez nakaz posłuszeństwa. Luksusowe samochody też znikną spod zakrystii i plebanii.

Obawiam się, że po polskim Kościele tylko zostanie blady strach, bo pod spodem tej "prawdy, dobra i piękna" jest tylko pustka głucha na krytykę społeczną, nawet tak ważnego polityka jak minister polskiej dyplomacji Sikorski.